Ostatnio coraz częściej spotyka się stosowanie zwinnych (z ang. agile) metodyk zarządzania projektami w branżach niekoniecznie związanych z IT. Być może kojarzycie takie pojęcia, jak scrum, kanban, sprint czy retro. Coraz większa popularność zwinnego sposobu zarządzania w różnych branżach nie pojawia się bez powodu. Cyfrowe realia kultury i gospodarki powodują, że sprawdzone na polu IT narzędzia dobrze działają także w innych kontekstach. Co ważne, po prostu ułatwiają zespołom pracę.
Fundamenty zwinnego zarządzania projektem polegają w bardzo dużym uproszczeniu na dwóch rzeczach. Po pierwsze na operowaniu krótkimi, określonymi cyklami zadań (pojęcia takie jak: sprint, timebox, iteracja). Po drugie, realizacja projektu polega na ciągłym sprawdzaniu przez odbiorcę każdego wypracowanego elementu.
Różnicę względem klasycznego podejścia czyni właśnie cykliczność. Standardowe zarządzanie projektami opiera się głównie na modelu kaskadowym, gdzie poszczególne (najczęściej duże) etapy następują po sobie.
Na podstawie moich doświadczeń w CSW oraz współpracy z różnymi zespołami kultury uważam, że elementy zwinnego zarządzania mogą z powodzeniem dobrze zagrać w instytucji kultury. Wybrałem 3 fundamenty metodyczne oraz 2 praktyki, które warto zastosować, wdrożyć i sprawdzić w praktyce. Jakie korzyści może dać to zespołowi? Mówiąc krótko – codzienna praca będzie po prostu szybsza i prostsza.
Praktyka codziennych spotkań
W metodykach agile zespoły spotykają się codziennie w ramach tzw. daily scrum lub daily standup. Spotkania polegają na szybkim i rzeczowym omówieniu zadań i zasygnalizowaniu problemów.
W realiach kultury rzeczywiście spotykamy się często. Ale może warto zmienić formułę tych spotkań? Przewlekłe nasiadówki, w których cały zespół omawia wszystkie zadania, nie są efektywne. Być może warto zastosować sprawdzoną praktykę szybkich odpraw na stojąco, w okręgu, gdzie każdy w ciągu 1 minuty mówi co zrobił, co robi i co zrobi?
Demonstracja kontroli, czyli praca jest transparentna
To jeden z fundamentów metodologii. Nie chodzi tu o nadzór kierownika czy dyrektorki. Kontrola w zwinnych projektach oznacza przejrzystość zadań i przebiegu pracy. Wszystkie zadania wraz z ich stopniem realizacji są widoczne dla całego zespołu. Każdy widzi, kto i co robi, jak to robi i kiedy zadanie jest wykonane. W ten sposób cały zespół ma kontrolę nad projektem i wie dokładnie, na jakim jest etapie. Kiedy pojawiają się kłopoty (a umówmy się, pojawią się zawsze) cała drużyna to widzi. Mam wrażenie, że bardzo często właśnie tego elementu brakuje. Zresztą nie tylko w instytucjach kultury.
Jak zrealizować w praktyce transparentność?
Zastosować chociażby ogólnodostępną białą tablicę, na której będzie cała lista zadań wraz z przypisanymi osobami i terminami. Jeszcze lepiej, kiedy takie narzędzie włączymy w internecie. Wystarczy wykorzystać np. aplikację Trello.
Ale transparentność to także współpraca zespołu, czyli wzajemna pomoc i odciążanie osób, które mają za dużo zadań. Jak wiadomo, dyżurną bolączką kultury jest za duże obłożenie pracą i niekończący się, rujnujący multitasking. W tym kontekście widoczność listy zadań, z progresem projektu i realnym obciążeniem pomaga całemu zespołowi dojść do konkretnego etapu.
Weźmy np. typową kampanię PR/marketing dla festiwalu. Hania odpowiada za zebranie kompletu partnerów medialnych do wydarzenia. Zbliża się termin zamknięcia projektów graficznych i ich druku. Zespół widzi (na wspólnej tablicy), że Hani trzeba pomóc, aby zamknąć ważny etap.
Praca w cyklach – fundament
Przestawienie sposobu pracy zespołu w instytucji kultury na iteracyjny może być wyzwaniem. Obserwowałem to na żywo i mogę potwierdzić, że to dość trudne. Ale kiedy uda się przeskoczyć na myślenie iteracjami, efekty mogą być satysfakcjonujące.
W zwinnych metodykach, przy tworzeniu oprogramowania jest tak, że (każda) iteracja powinna dać na koniec działający kawałek programu. Coś, co można sprawdzić w działaniu. Np. jeśli to jest portal internetowy, to po pierwszej iteracji może zostać wypracowana strona główna albo samo menu albo np. projekt webdesignu.
Ważne, aby uzmysłowić całemu zespołowi, że szczegóły projektu mogą się pojawiać raczej później, niż wcześniej. Weźmy jako przykład zadanie opracowania plakatu do festiwalu. Nie trzeba wymagać po pierwszej iteracji kompletnego programu wydarzenia. Ten dopiero się tworzy, będzie się jeszcze zmieniać. Tymczasem pierwszy projekt plakatu – rezultat pierwszego cyklu działania – może zawierać inne elementy graficzne, a sam tekst programu może być zamarkowany.
Inny przykład: katalog do wystawy. Po pierwszej iteracji – może powstać makieta publikacji, z zakreślonym spisem treści, układem. Kolejnym cykl doda koncept projektowania graficznego. Stopniowo przy kolejnych cyklach, publikacja będzie się rozrastać i krystalizować. I to jest z pewnością rozwiązanie lepsze niż, zamykanie po prostu całego katalogu na ostatnią chwilę.
Czym jest potrzeba ciągłej i jasnej komunikacji w zespole?
Aby zrozumieć ten fundament najlepiej jest od razu pomyśleć o dedykowanym do pracy przy projektach komunikatorze. Aplikacji, która będzie działać i na komputerze i w smartfonie. Oczywiście komunikacja to coś więcej niż komunikator, maile. To również spotkania, telefony i odpowiednia dystrybucja informacji.
Potrzebę wypełnia dobry komunikator internetowy z grupowym chatowaniem. Facebook messenger, który pojawia się jak najbardziej oczywista odpowiedź, nie zagra. Z moich doświadczeń wiem, że to po prostu nie działa. W messengerze mamy wszystkich. Do tego, aby z niego korzystać na komputerze musicie mieć włączonego Facebooka (chyba, że ktoś zna Franz app). Cały tłum ekspertów od produktywności wskazuje jednoznacznie, że najbardziej rozpraszającą rzeczą w pracy jest Fejsik, a jakże 😉
Dlatego świat IT (i nie tylko) o dobrych 4 lat lat zachwyca się Slackiem (lub jego licznymi klonami). Jeśli ktoś z Was o nim nie słyszał i jeszcze nie próbował, musi szybko nadrobić. Aplikacja sprawdza się w zespołach od 3 osób w górę.
Co czyni ze Slacka praktyczną realizację jednego z fundamentów zwinnego zarządzania? Możliwość ciągłej komunikacji w jednym oknie z całym zespołem lub tylko jednym współpracownikiem. Możemy czatować o całym projekcie, ale wystarczy jeden klik, by omówić wybrane zadanie tylko z jedną osobą. Tylko tyle i aż tyle. Mobilna aplikacja powoduje, że nawet zdalnie jesteśmy nadal włączeni w komunikację. Oczywiście, można też wyciszyć powiadomienia na określony czas.
Funkcjonalność aplikacji zwiększa się jeszcze bardziej, kiedy podłączymy do niej współdzielony wirtualny dysk z całą kolekcją dokumentów, fotografii, materiałów promocyjnych. Szybko przekonacie się, że coraz mniej korzystacie z firmowego e-maila. No chyba, że trzeba napisać coś naprawdę ważnego do dyrektora albo przyspieszyć przelewy w księgowości.
Współdzielone i współtworzone zasoby
Czasem mam wrażenie, że w instytucjach kultury wciąż nie odkryto jeszcze narzędzi, dzięki którym praca nad jednym dokumentem może być wygodna, szybka, równoległa, zdalna, słowem zwinna. Kiedy na szkoleniach pokazuję, jak łatwo i sprawnie redaguje się wspólnie dokumenty albo tworzy mediaplany we wspólnym arkuszu, często spotykam się ze zdziwieniem. Tak, korzystanie z internetowych pakietów aplikacji biurowych wciąż nie jest powszechną praktyką. Nawet jeśli nie ma możliwości przestawienia się na zwinne metodyki zarządzania to warto przeprosić się z Google Dokumenty albo Office365.